„Ostry dyżur” Michael Palmer


Doktor Abby Dolan przenosi się do maleńkiego, urokliwego miasteczka Patience w Kalifornii, gdzie rozpoczyna pracę w miejscowym szpitalu. Tam styka się z tajemniczą chorobą, która objawia się silnymi zawrotami głowy i atakami szaleństwa. Podczas prób zdiagnozowania choroby, Abby Dolan dostaje sygnały od przełożonych, że nie powinna mieszać się w nieswoje sprawy. Wraz z kolegą ze szpitala, lekarka postanawia znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania. Okazuje się, że odpowiedzialność za sytuację w szpitalu może ponosić wielki koncern farmaceutyczny Colstar, będący chlubą miasteczka Patience. Tymczasem na tajemniczą chorobę umiera pierwszy pacjent...

TYTUŁ: Ostry dyżur
AUTOR: Michael Palmer
WYDAWNICTWO: Replika/2017
LICZBA STRON: 431
Rzadko się zdarza, bym czekała na premierę jakiejś książki, jeszcze rzadziej, bym odczuwała przy tym niecierpliwość. Informacja o wypuszczeniu na rynek najnowszej powieści Michaela Palmera rzeczywiście kołatała się gdzieś na obrzeżach mojego umysłu, tym bardziej że moje pierwsze spotkanie z tym autorem przy okazji „Efektów ubocznych” (recenzja) niewątpliwie należało do udanych. Czy zatem i drugie takie było?
Póki kogoś dobrze nie poznamy, sposób, w jaki ten ktoś mówi, jest równie ważny jak to, co mówi.
Abby Dolan przeniosła się do Patience, małego miasteczka w Kalifornii, by móc kontynuować wspólne życie ze swoim partnerem Joshem, tym samym podejmując także decyzję o zmianie miejsca pracy. Zatrudniona dotąd w Szpitalu im. św. Jana w San Francisco Abby musi przystosować się do nowego społeczeństwa, które funkcjonuje na zupełnie innych zasadach niż te znane młodej lekarce. Tymczasem na izbie przyjęć zaczyna pojawiać się coraz więcej pacjentów z trudnymi do zakwalifikowywania objawami i nikt – prócz Abby – nie zamierza podjąć z tego tytułu żadnych kroków. Co więcej, jakiekolwiek działania młodej pani doktor spotykają się z krytyką szefostwa i cichym odzewem ze strony koncernu Colstar pomagającego utrzymać się miasteczku.

„Ostry dyżur” to klasyczny thriller medyczny, dodatkowo utrzymany w – prawdopodobnie – charakterystycznej dla Michaela Palmera koncepcji. Mamy młodą lekarkę, niewielkie miasteczko i bardzo hermetyczną miejscową społeczność. W tle majaczy także koncern, choć w tym przypadku niefarmaceutyczny, który zdaje się grać nie do końca czysto, nikt jednak nie jest mu w stanie niczego udowodnić. Owa formuła pojawiła się zarówno w „Efektach ubocznych”, jak i w najnowszej powieści Palmera. O ile jednak w pierwszym przypadku była dla mnie mniej więcej świeża, o tyle tym razem odnosiłam wrażenie zbytniej monotonii. Detale układanki były inne, to przyznaję, w gruncie rzeczy jednak ogólny zarys miał ze sobą zbyt wiele wspólnego, by „Ostry dyżur” wciągnął mnie od samego początku. Z czasem fabuła rozwinęła się w nieco innym kierunku, a akcja nabrała tempa, podobieństwa jednak w ogólnej koncepcji na mój gust bywały zbyt oczywiste.

Nie jest to z pewnością powieść, która może czytelnika zaskoczyć w jakiś szczególny sposób. Przez większą część historii akcja toczy się powolutku do przodu, a autor odkrywa przed odbiorcą kartę za kartę, aż w końcu wszystko staje się jasne. Wyjaśnienia pojawiające się na kartach tej powieści aż do ostatecznego finału są albo zbyt mgliste, albo zbyt szybko okazują się oczywiste, by mogły być prawdziwym rozwiązaniem zagadki. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, czy rozwiązanie było przewidywalne. Spodziewałam się, że prędzej czy później nastąpi pewien zwrot. Nie była to kwestia jedynie wyimaginowanej czytelniczej intuicji ani też wczucia się w historię, bo mam wrażenie, że „zaklimatyzować” nie zdążyłam się wcale. Przesłanki świadczące o nadchodzącym plot twiście były jednak tak klarowne, że talentem byłoby przeoczenie ich. Nie zostałam zatem wbita w fotel, gdy budowane dotychczas wyobrażenie o przebiegu fabuły zostało wywrócone do góry nogami, ale nie czułam się też zawiedziona – ostatecznie było to zakończenie na miarę powieści tego typu, nawet jeśli nie mogłam oprzeć się myśli, że na tych ostatnich stronach akcja nabrała nieco zbyt szalonego tempa. O czym również warto wspomnieć, to o epilogu. Michael Palmer skupia się w swoich thrillerach medycznych na wielkich koncernach, medycznych i nie tylko, z którymi trudno walczyć. Epilog „Ostrego dyżuru” dobrze oddaje prawdziwy charakter tej walki, nawet jeśli robi to subtelnie i jedynie pomiędzy wierszami.

Choć do tej pory moje słowa brzmią bardziej pozytywnie niż nie, nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na pewien szczególnie irytujący detal. Jest nim główna bohaterka. Nie mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że Abby Dolan jest postacią złą od początku do końca, bo nie jest. Nie minę się jednak z prawdą, stwierdzając, że to klasyczny przypadek czegoś, co nazywam syndromem bohatera – a zatem przekonanie, że jednostka jest w stanie rzeczywiście coś zmienić i zdziałać, nawet jeśli przeciwniki należy do zupełnie innej, znacznie potężniejszej ligi. Z tego syndromu wynikały też pewne abstrakcyjne zachowania młodej lekarki, przez co „Ostry dyżur” momentami przypominał raczej słaby film akcji niż powieść utrzymaną na odpowiednim poziomie.
Złoto wyzwala w ludziach najgorsze instynkty.
Jeśli zatem szukacie niezłego thrillera medycznego, z dość ciekawą historią, napisanego przyzwoitym językiem i z nie najgorszymi bohaterami, to polecam Michaela Palmera. Literatura niezbyt zobowiązująca, ale przyjemna i lekko strawna.

Ocena: 6/10

Za zaufanie i możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Replika.

Ściskam i całuję,
S.

nieksiazkowy

Sandra, lat dwadzieścia, studentka. Indywidualistka, pożeraczka książek, wyznawczyni przecinkologii.

14 komentarzy:

  1. Oj również nie przepadam za syndromem bohatera! Szkoda, że pojawia się i tu :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, bo powieść miała duży potencjał;)

      Usuń
  2. Lubię thrillery, więc dam tej książce szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się spodoba mimo kilku mankamentów ;)

      Usuń
  3. Chyba tym razem to nie dla mnie :)
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znoszę syndromu bohatera, więc trochę się obawiam, ale myślę, że mimo wszystko kiedyś - jak mój stos hańby się zmniejszy (swoją drogą nie wiem kiedy to się stanie :D) to zabiorę się za obydwie książki! Dopisuję ten tytuł do mojej listy :)

    Ściskam i pozdrawiam!
    oliviaczyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stosy hańby mają tendencję do nigdy-nie-zmniejszania, niestety :D Ale liczę, że kiedyś dorwiesz Palmera :)

      Usuń
  5. Nie dla mnie.. a tak bardzo lubię thrillery, w tym roku nawet walentynki spędziłam z jednym z nich - Kredziarzem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, zastanawiałam się nad Kredziarzem, ale o ile pierwsze opinie były pozytywne, o tyle później zaczęło się pojawiać coraz więcej negatywnych... :(

      Usuń
  6. Daaawno temu przeczytałam ze dwie książki Palmera i całkiem mi sie podobały, nie wiem czemu nie skusiłam się na więcej... Ale skoro mi już o nim przypomniałaś to chyba czas do niego powrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio uwielbiam zatracać się w thrillerach. "Ostry dyżur" zaintrygował mnie opisem, ale... Ta bohaterka, o której wspomniałaś strasznie zniechęca. Jeżeli jednak się na ten tytuł natknę, na pewno przeczytam ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie bym ponownie sięgnęła po taki thriller, bo od dłuższego czasu nie miałam w rękach medycznego :D

    OdpowiedzUsuń

Każda opinia jest ważna! :)

Instagram

Wygląd bloga dostosowany do przeglądarki Google Chrome.