„Ósme życie (dla Brilki)” tom 1 Nino Haratischwili


Początek XX wieku. Mroźna zima. Na świat przychodzi Stazja, córka najsłynniejszego w carskiej Rosji gruzińskiego wytwórcy czekolady. Wraz ze Stazją i kolejnymi pokoleniami rodziny Jaszich zanurz się w gąszcz historii najkrwawszego ze stuleci. Od pierwszej wojny światowej przez rewolucję październikową i drugą wojnę światową do początku XXI wieku. Od gruzińskich wybrzeży Morza Czarnego po Berlin, Paryż i Londyn.

TYTUŁ: Ósme życie (dla Brilki) tom 1
AUTOR: Nino Haratischwili
TŁUMACZ: Urszula Poprawska
WYDAWNICTWO: Otwarte/2016
LICZBA STRON: 582

Decyzję o przeczytaniu „Ósmego życia” podjęłam dość spontanicznie, właściwie pod wpływem chwili i to nawet bez specjalnego zagłębiania się w opinie czytelników. Ot, stwierdziłam, że chciałabym przeczytać powieść z wojną w tle i kupiłam „Ósme życie”. Liczyłam na dobrą historię, przyznaję, bo ocena na lubimyczytać jest zdecydowanie jedną z wyższych, ale absolutnie nie spodziewałam się tego, co w powieści Haratischwili odnalazłam.
Historie nakładają się, zachodzą na siebie, są ze sobą zrośnięte, a ja próbuję rozsupłać ten kłąb, bo przecież rzeczy trzeba opowiadać po kolei. Nie da się ująć w słowa jednoczesności świata.
„Ósme życie” to powieść wielowarstwowa. Wielowarstwowa nie tylko ze względu na swoją wielowątkowość czy mnogość postaci. To opowieść wielowarstwowa, bo pokazuje przekrój życia rodziny z uwagą na wydarzenia, ale także i zmiany psychiczne. Autorka wprowadza czytelnika w świat Jaszich i pozwala zajrzeć do głowy większości z nich. Pokazuje meandry ludzkiego umysłu i pozwala zgłębić psychikę bohaterów, tak odmienioną przez brzemienne w skutkach krwawe stulecie. Pokazuje ich zarówno w okresie traumatycznym, jak i czasach spokoju czy radości po zakończeniu wojny. Pozwala dzielić ich smutki i radości, strach i ulgę, ból i szczęście. Robi to w sposób wyjątkowo nienachalny, ale i wręcz boleśnie prawdziwy. Nie ma co ukrywać, że nieszczęścia postaci czytelnik przeżywa prawdziwie, dogłębnie. Ich cierpienie da się odczuć w kościach. 

Nino Haratischwili niezwykle umiejętnie i kompleksowo przedstawia pierwszą część historii rodziny. Zwraca uwagę na to, jak nasza przeszłość i nasi przodkowie wpływają na teraźniejszość i kolejne pokolenia. Posługuje się metaforą misternie tkanego dywanu, którego każda nić stanowi istotny element będący częścią składową finalnego efektu – takimi nićmi są członkowie rodziny. Ich własne historie, życia splatają się w jedno, oddziałują na siebie, współgrają lub stają sobie wzajemnie na drodze. Niezbadane są ścieżki losu, a naszego przeznaczenia nie sposób przewidzieć. Mimo wszystko to, co miało miejsce kiedyś, odciska swoje piętno na dniu dzisiejszym. 
Czy nie powinno się przychodzić na ten świat dwa, trzy, cztery, nieskończoną ilość razy, żeby móc zrealizować wszystkie swoje pragnienia? Wykorzystać wszystkie możliwości?
W „Ósmym życiu” nie ma bohaterów potraktowanych po macoszemu, takich, którzy są papierowi i jednowymiarowi. Każda postać ma swoją własną historię, własne szczęście i własne koszmary, nawet jeśli odgrywa jedynie epizodyczną rolę. Haratischwili uczyniła swoich bohaterów ludźmi – takimi z krwi i kości, nie zaś żyjącymi jedynie na kartach powieści. Przeżywają swoje wzloty i upadki, upadki na dna tak głębokie, że czasem nie ma sposobu, by się z nich odbić. Doświadczają brutalności życia i odgłosów spadających bomb, które bywają ich kołysanką. Pojawiają się pierwsze zawody, rozczarowania, ale i miłe niespodzianki. To prawdziwe życie – i właśnie ta prawdziwość uczyniła tę historię tak świetną literacką ucztą.

Za wiarygodność psychologiczną chciałabym autorkę mocno wyściskać. Kłaniam się jej w pas za skonstruowanie tak realnych, tak żywych i tak wielowymiarowych bohaterów, których można kochać i nienawidzić jednocześnie za tę ich boleśnie ludzką nieidealność. Za zgłębienie ich psychiki po przeżyciu czy to jednej, czy drugiej wojny chylę czoła. Za ukazanie wpływu rosyjskiej propagandy na ich światopogląd, za subtelne, ale dokładne ukazanie życia pod komunistycznym jarzmem ściągam czapkę z głowy.

Za język tej historii muszę jednak Nino Haratischwili ucałować albo obdarować bukietem róż.

Nie będę tutaj piać peanów i rozwodzić się długo na tym, jak „Ósme życie” zostało napisane. Dość powiedzieć, że język to absolutne mistrzostwo, a pani Nino pokazała świetny warsztat, prawdziwy kunszt literacki. Pomimo długich opisów, pomimo trudnej tematyki i wplatania elementów polityczno-historycznych przez te prawie sześćset stron się płynie. I uwierzcie, że jest to rejs, który dla mnie mógłby się nigdy nie kończyć.
Miłość była sączącą się powoli trucizną, była podstępna i fałszywa, była zasłoną rzuconą na nędzę świata, była lepka i ciężka, miłość była lustrem, w którym można było zobaczyć, kim się nie było, miłość była zjawą, ktora dawala nadzieje temu, komu jej od dawna brakowalo. (...)
Cóż ja mogę powiedzieć słowem podsumowania? Czytajcie, ludzie, bo warto. To świetny kawałek światowej literatury. To powieść przejmująca, rozbawiająca i wyciskająca łzy. Przede wszystkim jest to jednak genialny portret psychologiczny. Niech moją rekomendacją będzie stwierdzenie, że od dziś „Ósme życie” trafia na listę najlepszych książek, jakie miałam przyjemność trzymać w dłoni (a lista ta jest wyjątkowo krótka).

Ocena: 9/10

Ściskam i całuję,
S.

nieksiazkowy

Sandra, lat dwadzieścia, studentka. Indywidualistka, pożeraczka książek, wyznawczyni przecinkologii.

14 komentarzy:

  1. Przeraża mnie objętość tej książki, przecież to spora cegła, ale po takich pochwałach, nie mam chyba innego wyjścia niż zapamiętać ten tytuł i jak najszybciej po niego sięgnąć. ;D

    Biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że jak się wciągniesz, to kartki będą uciekać między palcami!

      Usuń
  2. Kiedyś bardzo chciałam przeczytać tę książkę, a potem jakoś o niej zapomniałam. Zachęciłaś mnie do tego żeby jednak po nią sięgnąć. Dobrze wykreowani bohaterowie to dla mnie duży plus. Czuję, że i mi może spodobać się ta książka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byleby tym razem nie wyleciała z głowy, bo naprawdę warto poznać tę historię!

      Usuń
  3. Jak Ty pięknie piszesz... Dosłownie chłonę każde słowo! :) Ta powieść jest na mojej liście MUST READ. Mam nadzieję, że szybko ją dorwę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie przeczytam te książkę, bo nie znalazlam zlej opinii o niej, wiecusi byc wwarta mojej uwagi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, naprawdę :) Mało książek mnie zachwyca, tej się udało.

      Usuń
  5. To jedna z moich ulubionych książek! Koniecznie sięgnij po drugi tom. Mam teraz, przez Ciebie taką ochotę przeczytać dzieło Haratischwili jeszcze raz! Tak pięknie napisana, posiadająca tak zapadających w pamięć bohaterów, pełna emocji oraz opiewająca wokół wydarzeń historycznych, które są moją słabością.
    Bardzo przyjemnie czyta się Twoje recenzje, co jest zaletą, którą coraz rzadziej niestety można zauważyć w blogosferze. Sprawnie posługujesz się językiem i porównaniami, teraz kiedy mam więcej czasu, postaram się częściej tutaj zaglądać! Sam wygląd bloga też zdobył moje serce!

    Pozdrawiam serdecznie,
    dziewczyna z książkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi tom już zaczęty :)

      I najpiękniej dziękuję za te kilka słów pochwały - ogromnie wiele dla mnie znaczą i zdecydowanie zachęcają do dalszej pracy!

      Usuń
  6. Przypomniałaś mi, że musze wrócić do tej książki! Mam oba tomy i kiedyś zaczęłam czytać pierwszy i nie żeby mi się nie podobało - po prostu to nie był właściwy czas. Miałam ochotę na weselszą książkę, potem przyszła paczka z nowościami i jakoś tak... ALe tematyka jest moja, styl tez mnie zachwycił więc na pewno do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, to książka smutna, nostalgiczna i wpędzająca raczej w niewesoły nastrój. Ale koniecznie do niej wróć! Jest tego warta:) I drugi tom, który właśnie czytam, również...

      Usuń
  7. Od dawna czaję się na tę książkę, ale właśnie... Życie bywa tak niewesołe, że jakoś ostatnimi czasy głównie szukam wesołych lub fantastycznych książek. Jednak zdecydowanie "Ósme życie" jest na mojej liście absolutnego "must read", a kiedy tak przeczytałam Twoją recenzję to trochę popłynęłam z myślą, jak bardzo chciałabym tę książkę przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że jest niewesołe, ale niewesoła literatura - taka ze smakiem - to uczta dla czytelnika! Przykładem na to jest „Ósme życie, bez dwóch zdań:)

      Usuń

Każda opinia jest ważna! :)

Instagram

Wygląd bloga dostosowany do przeglądarki Google Chrome.