„Tajemna historia” Donna Tartt


Richard Papen rozpoczyna naukę w ekskluzywnym college'u w Nowej Anglii. Dołącza do grupy inteligentnych, ekscentrycznych studentów filologii klasycznej, którzy pod wodzą charyzmatycznego wykładowcy odkrywają sposób myślenia i życia niemający nic wspólnego z monotonną egzystencją ich rówieśników. Kiedy jednak eksperymenty z narkotykami, alkoholem i seksualnością nie przynoszą odpowiedzi na pytanie: jak daleko można się posunąć? dochodzi do morderstwa. Czy da się uniknąć jego konsekwencji? Czy można zabić i nie zostać ukaranym? I czy możliwe jest, by morderstwo w żaden sposób nie zmieniło mordercy?

TYTUŁ: Tajemna historia
AUTOR: Donna Tartt
WYDAWNICTWO: Znak Literanova/2017
LICZBA STRON: 608

O Donnie Tartt i jej osławionych powieściach słyszeli już chyba wszyscy. Powieści, którymi wszyscy się zachwycają, które uznawane są wręcz za arcydzieła i prawdziwy must-have czytelniczy, prędzej czy później musiały mnie urzec. O ile „Szczygieł” wciąż czeka na półce i wypatruje swojej kolejki, o tyle „Tajemna historia” wpadła mi w ręce jakiś miesiąc temu. Przyznaję, czytałam ją wyjątkowo długo, ale niewiele ma to wspólnego z powieścią samą w sobie. Czy jednak zupełnie nic?
Czy to nie ból pozwala nam sobie uświadomić siebie najbardziej? (...) Nasze własne „ja” unieszczęśliwia nas najbardziej i dlatego tak bardzo zależy nam na tym, by się go pozbyć.
Richard Papen, młody chłopak pochodzący z niezbyt szczęśliwej i niezbyt zamożnej rodziny, próbuje odnaleźć swoją ścieżkę w życiu. Pewnego dnia podejmuje przez nikogo – nawet jego samego – nieoczekiwaną decyzję o wyjeździe z rodzinnego miasta i rozpoczęciu nauki w colllege'u w Hampden. Tam, po niełatwej walce, udaje mu się trafić do hermetycznej grupy studentów filologii klasycznej, których greki uczy niezwykle charyzmatyczny profesor Julian Morrow. Szóstka młodych ludzi, zafascynowanych kulturą antyczną indywidualistów i osobliwości wśród reszty studentów, eksperymentuje na różne sposoby i stara się wyciągnąć z życia więcej, niż ktokolwiek miałby śmiałość śnić. Co się jednak stanie, gdy nieprzekraczalna granica zostanie przekroczona, a zasady moralności nagięte? Jakie konsekwencje będą miały ich czyny i czy odbije się to na psychice zamieszanych w sprawę studentów? 
Wydaje nam się, że istotą czasu jest zmiana zachodzących zjawisk, tymczasem prawda jest zupełnie inna. Czasu nie obchodzą wiosny i zimy, narodziny i rozkład, dobro i zło, jest wobec tego wszystkiego obojętny.
„Tajemna historia” to specyficzna powieść o równie specyficznym klimacie. Donna Tartt posiada niebywałą umiejętność tworzenia czegoś z niczego, bo choć przez znaczną część niewiele się dzieje, czytelnik zupełnie nie odbiera tego w taki sposób. Klimat jest gęsty, zdaje się dusić i przytłaczać odbiorcę – swoją niejasnością, aurą tajemniczości i chaosem. Akcja rozwija się powoli, to muszę przyznać. Nie jest to jedna z tych powieści, przez które płynie się na fali rozkręcającej się w zawrotnym tempie fabuły. „Tajemną historią” trzeba się delektować i smakować ją w ślimaczym tempie, by mieć szansę przyjąć wszystko to, co ma ona do zaoferowania. Nie spodziewajcie się plot twistów czy narracji rodem z filmu akcji. Tę powieść trzeba przyswajać w taki sposób, jak gdyby czytelnik był czymś odurzony – rozglądać się powoli, rozkoszować się każdym elementem i wchłaniać cały świat przedstawiony tak, by nic nam nie umknęło. 
Miłość nie zwycięża wszystkiego. I ktokolwiek myśli inaczej, jest głupcem.
To sześćset stron, na przestrzeni których równocześnie dzieje się tak dużo... i tak niewiele. Mam wrażenie, jakby akcja, ta prawdziwa wartka akcja, ukryta była między wersami. W gruncie rzeczy całość rozbija się bardziej o sferę emocjonalną i psychiczną, to na tym skupia się Donna Tartt. Zanim zatem dochodzi do momentu przekroczenia granicy, zrobienia nieodwołalnego kroku, autorka koncentruje się na postaciach. Barwnej szóstce bohaterów, z której każdy ma sobą do zaoferowania coś innego, każdy jest na swój sposób wyjątkowy, choć nie każdorazowo oznacza to wyjątkowość rozumianą jako jedyny w swoim rodzaju. Są mniej lub bardziej pospolici, a jednak przynależność do studentów greki, do tego tajemnego kręgu napierającego na granice obowiązujące w życiu zmienia ich wszystkich i wysuwa poza margines tradycyjnej społeczności akademickiej. Nawet jednak gdy ich testy zostają przeprowadzone, a życie wywrócone do góry nogami, mniejsze znaczenie mają działania rozumiane stricte jako podejmowane czynności. Nie jest oczywiście tak, że nikt nic nie robi, a narracja rozwodzi się jedynie nad stanem psychicznym. Coś się dzieje. Ciężko mi jednak ubrać w słowa i dokładnie przedstawić, w jaki sposób Donnie Tartt udało się nadać tej akcji tak nikłe znaczenie, bo ostatecznie jednak to wpływ wydarzeń na bohaterów wysuwa się na pierwszy plan.
Pewne rzezy są zbyt straszne, by od razu ogarnąć je umysłem. Inne rzeczy – wyraziste, tryskające krwią, niezatarte w swej okropności – są zbyt straszne, by je w ogóle przyswoić.
„Tajemna historia” nie jest powieścią o charakterze moralizatorskim. Nie ma na celu pouczenia odbiorcy – młodszego czy starszego – i pokazania mu, czego nie powinien robić. Ba, ta powieść jest od tego naprawdę daleka. Pokazuje jednak ciekawe aspekty życia, do których większość z nas nigdy nie dotrze, a przynajmniej nikt z nas prawdopodobnie nie chciałby znaleźć się w takim miejscu, w jakim znaleźli się bohaterowie. Donna Tartt daje do myślenia – podkreśla konsekwencje, ale robi to w sposób subtelny, zupełnie nienachalny. Pokazuje, jak łatwo jest przekroczyć pewne granice, a jak trudno zmierzyć się z brzemieniem, które takie przekroczenie nakłada na nasze ramiona. Zatarta zostaje linia pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe, bo niewiele jest w „Tajemnej historii” potępienia, choć czyn niewątpliwie na nie zasługuje. Ważny jest także przekrój osobowości dostrzegalny w tej powieści. Mamy jednostkę silną, urodzonego lidera zachowującego pozory, kogoś świetnie nadającego się na szarą eminencję. Mamy jednostki słabsze, bardziej... służalcze? czy też te buntujące się. Pojawiają się nałogi i walka z nimi, rodziny dysfunkcyjne i pokusy czekające na podatnego człowieka niemal na każdym kroku.
 Nie ma nic złego w umiłowaniu piękna. Ale piękno – jeśli nie jest połączone z czymś głębszym – jest zawsze powierzchowne.
To powieść, w której w gruncie rzeczy nie do końca istotna jest akcja sama w sobie. To powieść po części psychologiczna, po części filozoficzna, ale w całości piękna. Nie tylko za to, jak została napisana, a uwierzcie, że pięknie, ale przede wszystkim za to, jakie refleksje pobudza, jak umiejętnie na przykładzie szóstki nastolatków chcących więcej, niż powinni, pokazuje, co może się stać z człowiekiem i jego psychiką... w dobry i zły sposób, w zrozumiały... i nieco mniej.
Piękno jest okrutne.
Wyjątkowa powieść. Nieszablonowa i wychodząca poza utarte schematy. Powieść ambitna, wymagająca skupienia i odsunięcia od siebie zasad moralności, uodpornienia się na stawianą zbyt szybko ocenę, by zrozumieć, dlaczego przekraczanie granic jednych uwalnia... a innych zamyka w klatce bez wyjścia.

Ocena: 8/10

Ściskam i całuję,
S.

nieksiazkowy

Sandra, lat dwadzieścia, studentka. Indywidualistka, pożeraczka książek, wyznawczyni przecinkologii.

18 komentarzy:

  1. Pomimo dość dużej ilości stron, tę książkę pochłonęłam w parę dni. Uwielbiam! <3
    Buziaki! :* Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak szybko mi nie poszło, niestety, ale i okres był dla mnie niesprzyjający :(

      Usuń
  2. Poznanie twórczości tej autorki jest moim celem na ten rok. Mam nadzieję, że mnie zachwyci. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę poznać twórczość tej autorki. Obiecałam to sobie. Wiem, że jest tego warta i sądzę, że mi się spodoba.
    Swietna recenzja!
    Pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wywrze na Tobie pozytywne wrażenie, kiedy w końcu się za nią zabierzesz :)

      Usuń
  4. Sam opis nie zachęca, ale Twoja recenzja na tyle mnie zaintrygowała, że być może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie opis też wydawał się średnio pociągający, ale wnętrze jednak trochę od niego odbiega :)

      Usuń
  5. Sama nie wiem, niby wszyscy chwalą, lecz boję się, że przez wolno toczącą się akcję i tak dużą ilość stron mogłabym się szybko zniechęcić. Nie skreślam jej jednak całkiem, może kiedyś sięgnę, aby się przekonać, czy podołam zadaniu:)

    Pozdrawiam,
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, łatwo można się zniechęcić, trzeba po prostu pozwolić, by ten klimat... by nas pochłonął.

      Usuń
  6. Ja jestem chyba naprawdę zacofana, bo nie znam tej autorki :o
    Twoja recenzja mnie jednak przekonuje żeby do niej zasiąść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Tajemna historia” i „Szczygieł” Donny Tartt są uznawane wręcz za arcydzieła, więc warto sprawdzić i przekonać się samemu :)

      Usuń
  7. Ta książka już tyle razy się przewinęła przed moimi oczami w każdym możliwym miejscu, a mimo to nigdy nie chciałam jej przeczytać, bo to nie jest coś dla mnie. Może kiedyś spróbuję, ale nie obiecuję :)

    Pozdrawiam,
    books-hoolic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. U-MA-RŁAM z nudów jak ją czytałam. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nie był najlepszy czas na tą książkę więc postanowiłam dać Tartt kolejną szansę i planuję w tym roku przeczytać "Szczygła" i zobaczymy co z tego będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Szczygieł” jest podobno lepszy, więc życzę, by i Tobie bardziej przypadł do gustu :) Choć podejrzewam, że to ślimacze tempo jest bardziej kwestią stylu Tartt i może to wyglądać podobnie i w drugiej powieści.

      Usuń
  9. Boję się czytać książki o których wszyscy mówią, że są genialne, ale na tę muszę się wreszcie skusić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj też tak pochodzę do sprawy, ale dla Donny Tartt zrobiłam wyjątek:)

      Usuń

Każda opinia jest ważna! :)

Instagram

Wygląd bloga dostosowany do przeglądarki Google Chrome.