„Gwiazdy, które spłonęły” Melissa Falcon Field


Claire jest dobrą żoną i matką, która poświęciła wymarzoną karierę naukową dla rodziny. Jej małżeństwo nie przypomina jednak romantycznej bajki, a monotonia codziennego życia sprawia, że kobieta czuje się zagubiona i samotna. Pewnego dnia Claire odbiera na Facebooku wiadomość od Deana – swojej pierwszej wielkiej miłości. Wkrótce ulega pokusie internetowego romansu. Kobieta jeszcze nie wie, że uczucie, które stopniowo rozpala w niej ukochany z młodości, będzie miało swoją cenę. Czy Claire posunie się o krok za daleko i zaryzykuje szczęście najbliższych?

TYTUŁ: Gwiazdy, które spłonęły
AUTOR: Melissa Falcon Field
WYDAWNICTWO: Kobiece/2017
LICZBA STRON: 358

Kiedy wybierałam powieści do recenzji spośród tych oferowanych przez Wydawnictwo Kobiece, a ostateczna decyzja objęła „Skradzione godziny” oraz właśnie „Gwiazdy, które spłonęły”, stawiałam, że to ta pierwsza pozycja bardziej mnie zaciekawi i po prostu bardziej przypadnie mi do gustu. Gdy jednak powieść Marii Solar zupełnie mnie nie zachwyciła, moje nadzieje przełożyły się na tę drugą książkę. Po opisie nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Myślałam, że czeka mnie tutaj zwykły rozpad małżeństwa spowodowany płomiennym i gorącym romansem żony (epitety nie są przypadkowe). Prawda jest jednak taka, że „Gwiazdy, które spłonęły” dalece odbiegały od tego, czego się spodziewałam.

Fabuła

Claire fascynują zjawiska atmosferyczne, a jej największym marzeniem jest współpraca z NASA. Życie jednak nie zawsze układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, a wtedy najważniejsza staje się hierarchia priorytetów. Claire zostaje zatem matką i razem z mężem opuszcza ukochane Connecticut, zostawia ocean, by przenieść się do mroźnego Wisconsin, pędząc za marzeniami partnera, swoje odkładając na później. Miles, jej mąż, lekarz, pochłonięty pracą i badaniami, zaniedbuje rodzinę, a pozostawiona sama sobie Claire czuje się coraz bardziej samotna i nieszczęśliwa w małżeństwie. Na ten moment załamania trafia Dean – pierwsza wielka miłość bohaterki. I wtedy dawny ogień ożywa na nowo.
Małżeństwo nie powinno być synonimem samotności.
Jeśli myślicie, że w powieści pani Field można by odnaleźć znamiona „50 twarzy Greya” lub innych erotyków tego rodzaju, to koniecznie muszę was wyprowadzić z błędu. „Gwiazdy, które spłonęły” zdecydowanie nie są powieścią erotyczną, choć opis może powołać do życia takie skojarzenie. Nie twierdzę, że zupełnie brak w niej przedstawienia jakiejkolwiek intymności, nie są to jednak sceny przedstawione w graficzny sposób, a tym bardziej wulgarny. Co więcej, nie jest to nawet stricte romans, a przynajmniej uważam, że klasyfikowanie tej powieści w ten sposób nie byłoby fair. Powieść Field jest bardziej studium rozpadu małżeństwa, ale i rodziny. Romans... romans schodzi na dalszy plan.

Narracja prowadzona jest na dwóch płaszczyznach czasowych: w teraźniejszości oraz w przeszłości w formie retrospekcji. Dzień dzisiejszy dostarcza czytelnikowi wiedzy na temat małżeństwa i macierzyństwa Claire. Pokazuje, jak priorytety Milesa drastycznie zmieniają swoje ustawienie w hierarchii, jak nagle powstaje związek Miles-praca, ale brak w nim miejsca dla żony i syna. Przykro obserwuje się ten proces rozpadu. Para zdaje się dążyć prosto ku upadkowi, Claire i Miles sukcesywnie się od siebie oddalają i powoli staje się jasne, że to syn tak naprawdę utrzymuje ich w związek w jednym kawałku. Widzimy, jak Claire podejmuje próby naprawienia tego, co jeszcze jest do uratowania, wszystkie plany spełzają jednak na niczym. Dlatego właśnie Dean, który wciąż żyje w pamięci kobiety, który był jej pierwszym mężczyzną i jako ten pierwszy odcisnął piętno na jej sercu, kusi Claire wizją innego życia. Przypomina jej o przeszłości, przywraca do życia wydarzenia nieco już zatarte w pamięci i sprawia, że bohaterka znów pragnie być dawną sobą – szaloną dziewczyną, która kochała i czuła się kochana. Wbrew pozorom jednak powieść ta nie jest poświęcona temu, jak Claire zatraca się, jak szuka samej siebie, łudząc się, że powrót do przeszłości, tego, co zna, przyniesie jej ukojenie. Przede wszystkim czytelnik ma okazję poznać historię dotyczącą rodziny kobiety. Oglądanie i przeżywanie wraz z bohaterką destrukcji, która dotknęła ich mały świat, jest jednym z najbardziej druzgocących elementów w tej powieści. Nie jest jednak tak, że ta smutna i przygnębiająca opowieść zostaje przedstawiona w sposób żałosny czy też pompatyczny, choć Claire nie jest również zdystansowana. Co można odczuć, to przede wszystkim złość. Złość i chęć rozliczenia się z przeszłością raz na zawsze.
Ogień działa tak samo, jak woda – oczyszcza.
Były momenty, które mnie smuciły, były takie, które wzbudzały moją złość, ale i pobudzały do refleksji. Co najważniejsze jednak, to portret psychologiczny, jaki został w tej powieści stworzony, najbardziej mnie zachwycił. Mamy obraz Claire, nieszczęśliwej żony, niespełnionego naukowca, dobrej matki; kobiety o przeszłości, od której nie można się uwolnić. Właśnie przedstawienie głównej bohaterki jest najmocniejszym punktem tej powieści. Wszystkie jej ruchy i decyzje przeżywamy razem z nią i potrafimy dla nich znaleźć podłoże emocjonalne. Autorce niewątpliwie należy się bukiet róż za uwiarygodnienie postaci Claire, za niezrobienie z niej pustej marionetki mającej niewiele wspólnego z człowiekiem. Nie ma tutaj sytuacji, w której kobieta nie przeżywałaby takich rozterek, jakie dręczyłby każdego z nas. Jest po prostu realna i za to ją polubiłam.

Magiczną rolę w tej powieści pełni ogień i komety. Są to elementy, które w mniejszym lub większym stopniu mają wpływ na przebieg zdarzeń, stanowią jednak pewien smaczek i swego rodzaju klamrę, jako że są ogniwem spajającym ze sobą różne wydarzenia.
Żadna obietnica nigdy nie jest gwarancją czegokolwiek.
Bohaterowie

Wydaje mi się, że o Claire powiedziałam wyżej wszystko, co mogłabym mieć do powiedzenia na jej temat. Polubiłam ją za to, jak żywą postacią się wydawała, za jej nieidealność, czego tak często brakuje kobiecym postaciom. Pozostałych bohaterów warto odkryć samemu. Dean, z początku postać niemalże enigmatyczna, sukcesywnie nabiera kształtów. Opisanie go zdecydowanie mogłoby zepsuć zabawę. 

Język

Czytało się szybko i sprawnie, ale jednocześnie język nie był przesadnie prosty. Nie należał do szczególnie wyrafinowanego, jednak nie był też w żaden sposób drażniący, co uznaję za niewątpliwą zaletę :)
Jesteśmy jak komety. Zostawiamy za sobą pył naszego życia, który wciąż do nas powraca.
Podsumowanie

Nie spodziewałam się tego, co odnalazłam w „Gwiazdach, które spłonęły”. Może właśnie dlatego ta powieść mnie tak pozytywnie zaskoczyła. Nie jest to lektura ani łatwa, ani przesadnie trudna, ale do pewnego stopnia angażuje emocjonalnie. Stanowi naprawdę ciekawe studium życia i psychiki kobiety znajdującej się w takiej sytuacji jak Claire. Czy można ją osądzać za to, co zrobiła? Musicie ocenić sami. Polecam tym, którzy mają ochotę nie tyle na sam romans, co bardziej na dobry wgląd w destrukcyjny charakter niektórych relacji i związków.

Ocena: 7/10

Za zaufanie i możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Ściskam i całuję,
S.

nieksiazkowy

Sandra, lat dwadzieścia, studentka. Indywidualistka, pożeraczka książek, wyznawczyni przecinkologii.

28 komentarzy:

  1. Kiedy książka porusza moje emocje, to jestem już kupiona. Ta historia wydaje się na tyle intrygująca, że z pewnością dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchałam twojej relacji na instastory. sądzę, że kiedyś sięgnę po tę książkę, bo fabuła mi się podoba.
    pozdrawiam,
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Sięgnę po nią. Historia jest na tyle intrygująca i możliwa do wydarzenia się na prawdę, chcę:D

    Pozdrawiam,
    Paulina :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając Twoją recenzję, na myśl przyszła mi książka również tego wydawnictwa oparta na podobnej fabule,która bardzo mi się spodobała, więc może i po tą sięgnę ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, że książka się sprawdziła, a portret psychologiczny okazał się trafiony. Książka wzbudzała emocje, to też na plus. Ja mam ten problem, że 2 minuty temu czytałam całkowicie przeciwstawną recenzję i teraz nie wiem co myśleć, choć ufam Twoim wyborom książkowym, to chyba póki co książka sama w sobie mnie do siebie nie przekonała :D
    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio też miałam styczność z recenzją mniej pochlebną i aż czułam się mile zaskoczona, bo to zwykle ja krytykuję to, nad czym inni się rozczulają. Miła odmiana! :)

      Usuń
  6. Wstyd, ale pierwsze słyszę o tej książce. Opis i recenzja brzmi zachęcająco, może w przyszłości sięgnę po tę powieść.

    mariadoeseverything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie wiem czy kiedy kolwiek ją przeczytam ale twoja recenzja jest cudowna.*o* Sama chciała bym tak pisać..:*;*
    Buziaczki i zapraszam do nas.<3<3<3
    https://teczowabiblioteczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszyscy to czytają, więc ja poczekam aż emocje opadną i wtedy się zastanawię ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam okazji do przeczytania tej książki. Za to słyszałam sporo dobrych opinii.

    https://krucz-kruczis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę - świetnie to zrecenzowałaś i naprawdę mam ochotę po nią sięgnąć choć za beletrystyką nie przepadam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się skłonić Cię chociaż do rozważenia, czy by po tę powieść jednak nie sięgnąć :P

      Usuń
  11. Czytałam i podobała mi się! Dobrze spędziłam czas podczas lektury i nie zawiodłam się :)
    PS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
    PS2. zapraszam także do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem bardzo ciekawa tej pozycji. Może kiedyś w wolnym czasie się na nią skuszę.
    Pozdrawiam,
    Patrycja
    Kredziarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że „kiedyś” nadejdzie szybciej niż później :)

      Usuń
  13. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką i mimo, że nie planowałam jej czytać to chyba jednak zmienię zdanie i po nią sięgnę :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Wydaje się wprost idealną lekturą... czas sprawdzić samemu!

    OdpowiedzUsuń

Każda opinia jest ważna! :)

Instagram

Wygląd bloga dostosowany do przeglądarki Google Chrome.