,,Sprawa Niny Frank” Katarzyna Bonda


Najpopularniejsza aktorka polskich seriali, Nina Frank, zostaje znaleziona martwa w swoim dworku w sielskiej przygranicznej miejscowości Mielnik nad Bugiem. Uwielbianej celebrytce, o czym wiedzę nieliczni, daleko do granej przez nią postaci szczęśliwej i dobrej zakonnicy Joanny. Jednak to właśnie ta rola przyniosła jej pieniądze i sławę. Prawdę o pełnym skandali życiu aktorki, o dwuznacznej drodze do kariery, licznych kochankach i nałogach odkryje psycholog policyjny, Hubert Meyer, który przybywa na miejsce zbrodni. Czy poznanie sekretów Niny Frank i stworzenie profilu sprawcy pozwoli policji ująć mordercę? Jakie znaczenie ma to, że los aktorski został określony przez jedną z run?
źródło: okładka

TYTUŁ: Sprawa Niny Frank
AUTOR: Katarzyna Bonda
WYDAWNICTWO: Muza/2016
LICZBA STRON: 412

Przekonywanie się do polskiej prozy trwa nadal, co zresztą doskonale widać po ostatnio zamieszczanych recenzjach (z małymi odstępstwami). Bywa różnie, czego nie ukrywam, ale zdecydowanie się nie poddaję i dalej przemierzam ten dotąd nieodkryty przeze mnie ląd. Tym razem na tapet poszła Katarzyna Bonda – polska autorka kryminałów, o której od jakiegoś czasu jest dość głośno. Lubię od czasu do czasu sprawdzić, o co tyle szumu, choć z nowościami zwykle mi nie po drodze, więc i tę panią postanowiłam przetestować.
Lepiej szybko spłonąć, niż tlić się powoli. 
Fabuła

Nina Frank była na ustach wszystkich, królowała na ekranach odbiorników i podbijała serca widzów, wcielając się w rolę dobrej i uczynnej zakonnicy Joanny. Do czasu. Czasu, gdy została brutalnie zamordowana we własnym domu. Zabójca dokonał makabrycznego aktu okaleczenia ciała denatki, a widok zmasakrowanych zwłok z trudem znieśli nawet profesjonaliści. Podejrzanych jest kilka, sprawę komplikuje jednak sława aktorki – w końcu mogło istnieć wiele osób pragnących jej śmierci. Miejscowa policja przystępuje do śledztwa, a na pomoc zostaje wezwany Hubert Meyer, znany profiler śledczy z Katowic, którego analiza psychologiczna ma pomóc w zawężeniu kręgu potencjalnych winnych, a ostatecznie w odnalezieniu sprawcy. Śledztwo nie należy do najprostszych, a co rusz na jaw wychodzą nowe fakty. Chaos nie dotyczy jednak tylko samej sprawy, podobnie bowiem zdaje się wyglądać życie samego profilera.
Każdy nosi w sobie pustkę.
Przyznaję się na wstępie, że zapoznawanie się z prozą pani Bondy było dla mnie znacznie większym wyzwaniem niż w przypadku Mroza. Być może wyjdę w tej chwili na osobę o okropnie niepatriotycznych poglądach, chwalącą wszystko tylko nie to, co polskie, ale nie jestem w stanie traktować poważnie bohatera, który nosi nazwisko Bułka. Wielki wróżbita i astrolog Bułka. Groźny morderca Ponczek. Przy nazywanie swoich postaci pani Bonda naprawdę poszalała i mam wrażenie, że wpadała ze skrajności w skrajność. Jedne z nich dostawały w przydziale imiona/nazwiska na wskroś polskie, wręcz tą polskością emanujące, jak wspomniana Bułka czy Ponczek. Inne zaś, jak główny profiler Meyer czy bohater imieniem Egon, wydawały się, kolokwialnie mówiąc, z zupełnie innej parafii. Taka niekonsekwencja i swego rodzaju sztuczność niemożebnie mnie drażniły.

Stricte odnośnie fabuły – początkowo trudno mi było rozeznać się w temacie. Rozdziały były prowadzone z różnych punktów widzenia, zanim jednak się zorientowałam, kim jest dana osoba i dlaczego właściwie ma ona znaczenie dla tej historii, przez dobrą chwilę błądziłam po omacku, nie bardzo rozumiejąc, co i w jakim celu właściwie czytam. Później, gdy wszystko się nieco rozjaśnia i stabilizuje, jest już znacznie lepiej. Wprowadzane retrospekcje rzucają nowe światło na przedstawiane wydarzenia, na samych bohaterów i ich zachowania, a także konsekwencje wynikające z pewnych czynów. Fabuła toczy się zdecydowanie dwutorowo: w teraźniejszości i w przeszłości, przy czym obecna sytuacja zdaje się dalece mniej interesująca niż to, co stało się jej przyczyną. 
Pasowaliśmy do siebie jak dwie połówki zgniłego jabłka albo jeden twardy i nieczuły kamień przecięty na pół i na chwilę złożony dla zmyłki.
Samo zabójstwo czy śledztwo, a już na pewno motyw mordercy nie są niczym nowatorskim i nie wbiły mnie w fotel. Średnio zresztą byłam zainteresowana rozwikłaniem zagadki, bo Bondzie nie udało się złapać mnie w jej sieć. Sprawa toczyła się schematycznym tokiem – podejrzani, nowe dowody, nowi podejrzani, etc., etc. Chaos w życiu profilera, o którym wspominam wyżej, również nie przyciągnął zbytnio mojej uwagi – standardowe problemy w domu, miłość z przeszłości. Nie brzmi jak coś nowego, prawda? ;) 

Dwa elementy mnie tutaj zaskoczyły, oba niestety dość negatywnie. Po pierwsze, obraz wsi. O ile pamiętam, czas akcji nie jest dokładnie podany, zakładam jednak, że jest to XXI w., nawet jeśli początek, ponieważ bohaterowie swobodnie korzystają z takich dóbr technologicznych jak telefony komórkowe. Ukazywanie zatem wiejskiej społeczności jako ciemnoty, która chce dokonać samosądu i zlinczować niewinną kobietę, nie mając w zasadzie żadnych podstaw do takiego czynu, w moim odczuciu wypacza rzeczywistość i stawia polską wieś w niekorzystnej sytuacji. Szkoda, że nie oskarżyli jej o czary i nie przygotowali stosu, bo mogłabym się poczuć jak w głębokim średniowieczu. Chociaż zamiast wideł przynieśli tłuczek, więc widocznie byli na dobrej drodze.
Nawet najbardziej porządna dziewczyna ma dwie natury – tę racjonalną, która świetnie sprawdza się w codziennych obowiązkach matki, żony, i tę drapieżną, która chce gwałtownych uczuć i niebezpiecznych zabaw z brutalem.
Poza tym magia. Nieistniejące/istniejące postacie, znikające napisy, znikające domy. To zdecydowanie coś, czego w kryminałach nie akceptuję. Gdybym szukała magii, sięgnęłabym po fantastykę.

Najmocniejszym punktem jest zakończenie, bo takiego finału zupełnie się nie spodziewałam. Będziecie zaskoczeni, to mogę zagwarantować, ale czy zadowoleni? Kwestia osobista. Ja odczuwałam większy zawód niż radość.
Akceptuj ból i rozczarowanie. To część twojego życia.
Bohaterowie

Nikogo nie udało mi się obdarzyć specjalną sympatią. Nie byli źle zarysowani, to przyznaję, ale nie wywarli na mnie szczególnego wrażenia. Epicentrum stanowi, rzecz jasna, Hubert Meyer. Wydaje się człowiekiem stanowczym i ambitnym, jest pracoholikiem, łamaczem serc i perfekcjonistą. Jego umysł z łatwością potrafi wyłapać nawet najdrobniejsze szczegóły, połączyć je w całość i stworzyć z tego obraz mordercy, co jest procesem absolutnie świetnym i fascynującym. Nie wydaje się przesadnie sympatyczny, ale dla równowagi Bonda wprowadziła Eugeniusza Kulę – miłego, ale solidnego lokalnego policjanta.
Samotność jest wyzwoleniem.
Język

Jedynym moim zarzutem są dialogi. Przez większość powieści wydawały mi się sztuczne, brakowało im polotu świadczącego o naprawdę dobrym warsztacie pisarskim.

Podsumowanie

Średnio na jeża, o. Czytałam już lepsze i gorsze książki, zatem „Sprawa Niny Frank” wypada przeciętnie. Czy polecam? Nie umrzecie od tej powieści, ale nie spodziewajcie się także wyjątkowych przeżyć. Ja prędzej czy później wrócę do Huberta Meyera, ale wynika to z egzemplarza „Tylko martwi nie kłamią” czekającego na półce, nie zaś z własnego umiłowania do powieści z tym panem w roli głównej.
Każdy ma w sobie kosmos i pustkę.
Ocena: 5/10

Ściskam i całuję,
S.

nieksiazkowy

Sandra, lat dwadzieścia, studentka. Indywidualistka, pożeraczka książek, wyznawczyni przecinkologii.

30 komentarzy:

  1. Czytałam "Florystkę" tej autorki i jakoś mi jednak nie podpasowała... :)

    Pozdrawiam
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A "Florystka" to przypadkiem nie jest trzeci tom serii o Meyerze właśnie? Jeśli drugi, który mam na półce, będzie taki sam jak powyższy, to do "Florystki" raczej nigdy nie dotrę. Stety albo niestety.

      Usuń
  2. O Bondzie i o Mrozie zrobiło się nagle głośno. Osobiście nie po drodze mi z nimi i jakoś nie potrafie sie przekonać do polskich autorów. Mam wrażenie ze są zbyt wyreklamowani i szalu z ich ksiazkami nie ma.
    Twoja recenzja tylko potwierdza ze Bonda jest przereklamowana :)

    Pozdrawiam:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bonda owszem, ale Mrozowa seria z Chyłką naprawdę zasługuje na uwagę. Jest wokół niej szum, ale jest o co szumieć - z ręką na sercu.

      Usuń
  3. Jakoś do Bondy nie potrafię się przekonać... Nie wiem z czego to wynika. Nie czytałam żadnej z jej książek, ale nawet opis z tyłu każdej z nich mnie nie przekonuje. Co innego Mróz, którego kocham za "Behawiorystę", no i oczywiście Chyłkę :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam sprawdzić, sprawdziłam i wiem swoje. Myślę, że niewiele tracisz, stroniąc od Bondy, taka smutna prawda.

      Usuń
  4. Ja czytałam na razie Żywioły Saszy Załuskiej i na pewno są to książki, które wymagają skupienia przy czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może kiedyś spróbuję z tamtą serią. Nie jestem pewna, bo Hubert Meyer mnie troszkę do Bondy zniechęcił, ale nie wykluczam. Może tam pani Katarzynie poszło lepiej.

      Usuń
  5. Cytaty, które wybrałaś przyciągają uwagę do tej książki i jak na nie patrzę, to chętnie bym po nią sięgnęła, ale Twoja recenzja skutecznie mnie zniechęciła.
    Nazwiska bohaterów faktycznie są śmieszne. Chyba co innego byłoby, gdyby jeden bohater, pechowo urodzony, miał bardzo dziwne nazwisko, a reszta już normalne, nawet typowo polskie, a w przypadku gdy mamy do czynienia z rozkładem pół-na-pół, to brzmi to śmiesznie i dziwnie jednocześnie. Znikające domy? Ale to one tak na poważnie znikały? To faktycznie trochę śmieszne. I chciałam się odnieść jeszcze do tego, że świetnie, że zwróciłaś uwagę na problem ukazania polskiej wsi. Wydaje mi się, że co prawda w niektórych miejscach wieś jest wciąż zupełnie innym światem niż miasto, a nawet małe miasteczko, to nie dochodzi tam raczej do samosądów. Owszem, to trochę inny klimat, szczególnie jeśli mówimy o wsiach, które nie wyszły na swoje, nie zaczerpnęły świeżego powietrza dotacji i czują się mocno związane z Kościołem, ale i to co tam widzimy, to raczej po prostu szerzące się plotki i ewentualne wytykanie palcami, a nie rzeczy takie, o których wspominasz. Poza tym całkiem odwrotny obraz polskiej wsi pokazuje materiał telewizyjny dotyczące miejsca, w którym burmistrzem został mężczyzna o orientacji homoseksualnej i w zasadzie nie ma on większych problemów, by się tam odnaleźć, a mieszkańcy go akceptują i lubią (może nie wszyscy, ale wydaje się, że większości nie przeszkadza), a przecież niby wieś i niby zaściankowe poglądy.

    Tak czy inaczej po książki tej Pani raczej nie sięgnę, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Póki co będę próbowała odnaleźć wspólny język z prozą Remigiusza Mroza i może kiedyś zakończy się to sukcesem.

    Pozdrawiam i życzę kolejnych, już bardziej udanych, spotkań z książkami! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie wieś prezentuje sobą nieco inny obraz niż wielkomiejskie życie, nie można jednak sprowadzać jej mieszkańców do roli zacofanych ludzi niemających pojęcia o zasadach istniejących w cywilizowanym świecie. Krzywdzące podejście, dlatego też nie mogłam przejść koło niego obojętnie.

      Usuń
  6. Czytałam... i zgadzam się - szału nie robi. Ale Twoja recenzja super :)

    paulina-czyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie unikam Bondy, i po Twojej recenzji chyba tak zostanie. Też nie akceptuję w kryminałach magii - to nie jest dla niej odpowiednie miejsce. I wypaczony obraz wsi zupełnie by mnie odrzucił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet mnie ten obraz zniesmaczył, choć nie pochodzę ze wsi i nie utożsamiam się z jej mieszkańcami.

      Usuń
  8. Nie miałam okazji jeszcze przeczytać Bondy, ale po tej recenzji, nie mam ochoty na nią. Niesamowicie podoba mi się twój styl pisania i estetyka bloga! Z tego powodu dołączam do bacznego obserwowania bloga!
    Pozdrawiam, Daria z Pozdrawiam, Daria z book-night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym ja wcześniej przeczytała taką niezbyt pozytywną recenzję, zapewne też bym po nią jednak nie sięgnęła. A za miłe słowa pięknie dziękuję :)

      Usuń
  9. Trochę wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic Bondy!

    zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może kiedyś przekonasz się na własnej skórze, czy warto było ten brak nadrabiać :)

      Usuń
  10. Pierwszy raz spotykam osobę, która tak jak ja nie rozumie fenomenu Pani Bondy ( i większości polskich kryminałów)!
    Od dziś możesz liczyć na moją stałą obecność na swoim blogu:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo szumu o nic. I oczywiście cieszę się bardzo i witam z szeroko otwartymi ramionami :)

      Usuń
  11. Koniecznie muszę w końcu przeczytać coś "królowej kryminału", jestem ciekawa czy będę równie rozczarowana jak Ty. Jednak mam przeczucie, że nasze poglądy się pokryją. :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko życzę jednak bardziej udanej lektury :)

      Usuń
  12. Ostatnio miałam ją wziąć w bibliotece, ale ostatecznie zrezygnowałam. Chyba dobrze zrobiłam, ten tytuł nie szczególnie mnie ciekawił, ciągle leży na półkach.. Za to inne książki Pani Kasi są rozchwytywane.. Może są lepsze niż ta. Kiedyś na pewno sięgnę po coś, co napisała, ale tą pozycję raczej odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobne :) Cały czas w głębi serca wierzę, że jej popularność jest jednak w jakiś sposób uzasadniona.

      Usuń
  13. Nigdy nie czytałam nic tej autorki i jakoś nigdy nie czułam do niej "polotu", ale może kiedyś coś wpadnie w moje ręce, zobaczymy :)

    Pozdrawiam,
    books-hoolic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam tę książkę na półce, ale nie mam kiedy przeczytać. Kupiłam na tegorocznych WTK i leży od tamtej pory. Lubię Bonde, dlatego jestem jej ciekawa. Hmmm jaka będzie w mojej ocenie? Sama jestem ciekawa.

    Pozdrawiam
    Kasiaiksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wypadnie lepiej niż w moich oczach, skoro lubisz twórczość tej pani :)

      Usuń
  15. O widzisz...Ja też próbuję się przekonać do polskich autorów, bo Mróz wbił mnie w fotel i spoliczkował :) Na Bondę mam chęć, ale zdecydowanie w wydaniu tej słynnej trylogii. Ogólnie z autorką nie miałam jeszcze do czynienia, ale recenzowana przez Ciebie książka prezentuje się troszkę słabo i chyba na razie po nią nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to seria o Saszy Załuskiej będzie Twoim strzałem w dziesiątkę przy okazji tej pani :)

      Usuń

Każda opinia jest ważna! :)

Instagram

Wygląd bloga dostosowany do przeglądarki Google Chrome.