Witajcie, kochani! Dzisiaj przychodzę do was z nieco mniej konkretnym postem, bo o ile z książkami wciąż ma coś wspólnego, o tyle bardziej jednak będzie odsłaniał mnie jako osobę :)
Czy masz w domu konkretne miejsce przeznaczone do czytania?
Tak naprawdę mogę czytać wszędzie, ale absolutnie najczęściej robię to... w kuchni. Jest to, zresztą, moje ulubione miejsce w domu i to zupełnie nie ze względu na specjalną miłość do gotowania. Zawsze jednak gdy tam przebywam, mam wrażenie, że to takie pomieszczenie z dobrymi wibracjami, dlatego właśnie tutaj czyta mi się najlepiej. (Nawet jeśli nie jest tak zupełnie wygodnie...)
Czy w trakcie czytania używasz jakicholwiek zakładek?
Zawsze! Kocham zakładki :) Nigdy właściwie nie zdarza mi się używać do tej roli czegoś, co mam pod ręką: rachunków, metek, chusteczek. Niezmiennie jest to jakaś zakładka z prawdziwego zdarzenia. Używanie do tego celu przypadkowych przedmiotów wydaje mi się takie... nie na miejscu.
Czy możesz po prostu przerwać czytanie książki czy musisz skończyć w konkretnym momencie?
Kiedyś zawsze doczytywałam do końca rozdziału, teraz już nie przeszkadza mi kończenie choćby w połowie strony.
Czy pijesz lub jesz w trakcie czytania książek?
Dwa razy tak. Uwielbiam jeść śniadania w towarzystwie dobrej lektury.
Czy jesteś wielozadaniowy, czyli czy w trakcie czytania potrafisz oglądać telewizję lub słuchać muzyki?
Zależy od czynności. Bez problemu potrafię w trakcie czytania słuchać muzyki, mogę też korzystać na przykład z chatu, ale telewizor z kolei za bardzo mnie rozprasza.
Czytasz jedną książkę na raz czy kilka jednocześnie?
Od jakiegoś czasu raczej jedną, ale w trakcie roku szkolnego czytałam lektury równolegle ze swoimi powieściami.
Czy książki musisz czytać w konkretnym miejscu czy gdziekolwiek?
Jestem wszędoczytaczem :)
Czytasz na głos czy w myślach?
A istnieje w ogóle ktoś, kto czyta na głos? Tak sam dla siebie? Ciężko mi to sobie wyobrazić, podejrzewam też, że zajmuje to znacznie więcej czasu. Zatem zawsze w myślach.
Czy czytasz „na przód" (przewijasz strony, by poznać zakończenie) albo pomijasz jakieś kartki?
Czasem przewracam kilka stron do przodu, żeby zorientować się, w kórym kierunku toczy się akcja, nigdy jednak nie czytam zakończenia od razu. Pomijania nie uznaję.
Czy zaginasz grzbiet książki czy wolisz zachować ją w dobrym, nienaruszonym stanie?
Im mniej zniszczona, tym lepiej!
Czy piszesz w książkach?
Nie. Jeśli potrzebuję coś zanotować, to przyklejam karteczki. Wyjątkiem jest jedynie „Lalka", którą rzeczywiście mam popisaną ołówkiem.
To tyle na dzisiaj :)
Ściskam i całuję,
S.
Ciekawy post :) Ja niestety dalej nie jestem w stanie przerwać czytania w połowie rozdziału...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
ver-reads.blogspot.com
Najgorzej, kiedy mówimy „Tylko do końca rozdziału”, ale jeden rozdział zamienia się w pięć kolejnych... :)
UsuńJa także uwielbiam czytać w kuchni ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
milowebooks.blogspot.com
A już myślałam, że jestem jedyna! :)
UsuńUdzieliłabym podobnych odpowiedzi na te pytania, może z wyjątkiem tej kuchni, bo ja raczej preferuje swój pokój. Ale poza tym mamy podobnie, piąteczka ;)
OdpowiedzUsuńwww.bookmoorning.blogspot.com
Piątka! U siebie w pokoju też czytam, ale to jednak nie tak samo, jak w kuchni... :P
UsuńCiekawe odpowiedzi, myślę, że odpowiedziałabym podobnie na większość z nich :) Jednak staram się nie jeść w czasie czytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Chyba za duży ze mnie głodomor, by sobie to odpuścić... Ale książek przy tym nie brudzę, broń Boże!
UsuńDawniej zdarzało mi się zerkać na ostatnia stronę książki, ale nigdy więcej ;) Nieźle sobie nieraz naspojlerowałam i przez co przyjemność z lektury malała. Od dawna tego nie robiłam, więc jest postęp ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze muszę dokończyć rozdział, bo przerwanie w połowie strony nie daje mi spokoju i obsesyjnie o tym myślę ;P Jedynie mogę przerwać wtedy, gdy wiem, że za kilka minut i tak wrócę do lektury. Inne przypadki odpadają.
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Czytanie na przerwach/w autobusie nauczyło mnie przerywania tam, gdzie popadnie:) Spoilerów z kolei się nie boję (przy serialach czasem celowo je sobie serwuję), ale nie jestem tak wielką masochistką, by sprawdzać cały czas zakończenia:D
UsuńBardzo, ale to bardzo fajny post. Na pewno zostanę u Ciebie na blogu na znacznie dłużej i będę czekać kolejnych recenzji. Świetne zdjęcia i wygląd, naprawdę przyciągają wzrok.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na Herbaciane recenzje
Dziękuję za miłe słowa <3
UsuńJa jednocześnie uwielbiam normalne ładne zakładki, ale też cały czas ich zapominam i zakładam przypadkowymi rzeczami. Najczęściej telefonem, a potem go szukam przez ileś tam minut, bo mam przy okazji sklerozę XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To Read Or Not To Read
O nie, ja swoich zakładek nie porzucam :D To takie moje małe dzieci...
UsuńKażdy ma swoje czytelnicze dziwactwa i to jest w tym wszystkim piękne. Ja na przykład czytam często w samochodzie nawet gdy jadę 10 minut, czym denerwuję mojego tatę, który nie rozumie, że każda chwila z książką jest cenna.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
O tak, kiedyś też czytałam w samochodzie przy każdej podróży, ale raz, że zepsuła mi się głowa (i zaczyna bardzo szybko boleć), a dwa - zostałam kierowcą, więc moje możliwości są mocno ograniczone :p
UsuńTeż często czytam w kuchni, żeby jakoś umilić sobie gotowanie, którego szczerze nie znoszę :D Ale skutek jest taki, że przypalam garnki i wygotowuję wodę tak bardzo, że nie ma czym zalać kawy ;)
OdpowiedzUsuńTakie incydenty jeszcze mi się nie zdarzały... I mam nadzieję, że tak pozostanie!:)
UsuńOsobiście czytam wszędzie. Dosłownie - kiedyś nawet idąc chodnikiem, po tym jak kupiłam długo wyczekiwaną książkę. Również jestem miłośniczką zakładek i sądzę, że jest to najbardziej przydatny (i miły dla oka) gadżet książkoholika.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli masz chęć, zapraszam do siebie: annrecenzuje.blogspot.com
Staram się nie czytać „w ruchu” z, powiedzmy, względów bezpieczeństwa. Ale miłość do zakładek niewątpliwie podzielam :)
UsuńMieszkam w niewielkiej miejscowości, dlatego jeszcze nie zdarzyło mi się jeszcze z nikim (ani z niczym) zderzyć :)
UsuńHej, bardzo ciekawy blog:) (w wolnej chwili zapraszam też do siebie). A co do nawyków czytelniczych, to ja też uwielbiam czytać w kuchni:) Sprzyja temu fotel, który tam stoi:) Poza tym mam mnóstwo przeróżnych zakładek! A co do czytania na głos, to kiedyś mieszkając w akademiku zdarzyło się nam czytać książki na głos, bo z koleżanką miałyśmy tylko jeden egzemplarz "Dziennika Bridget Jones"! Dodatkowo jeszcze jak czasem sobie czytam, przychodzi moje małe dziecko i mówi tak:"co czytasz? przeczytaj na głos":)
OdpowiedzUsuńCóż, ja w gimnazjum przeczytałam na głos „Oskara i panią Różę” dla całej swojej klasy, ale tak w zaciszu domowym, dla samego siebie – zupełnie sobie tego nie wyobrażam. Za to czytanie dziecku jest piękną rzeczą!
UsuńMiałam w technikum koleżankę, która czytając jakiś tekst co prawda nie czytała go na głos, ale poruszała ustami jakby to robiła. Do tej pory tego nie rozumiem :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, że musiało to wyglądać dość zabawnie:)
Usuń