Zbiór pięciu opowieści. Każda z nich ma własny magiczny charakter i wywołuje wzruszenie, śmiech i dreszcz lęku przed śmiercią. Komentarze profesora Albusa Dumbledore'a ucieszą zarówno mugoli, jak i czarodziejów. Profesor zastanawia się w nich nad morałem każdej baśni i ujawnia sporo nowych informacji o życiu w Hogwarcie.
Źródło: opis na lubimyczytac
TYTUŁ: The Tales of Beedle The Bard (Baśnie Barda Beedle'a)
AUTOR: J. K. Rowling
WYDAWNICTWO: Children's High Level Group (Media Rodzina)
LICZBA STRON: 104
„Harry Potter” to – mniej lub bardziej – moje dzieciństwo. Był drugą serią, zaraz po „Zmierzchu”, którą przeczytałam. Miałam wtedy jedenaście lub dwanaście lat. Nie będzie żadną niespodzianką, jeśli powiem, że zakochałam się po uszy w historii małego czarodzieja. Wbrew pozorom moja przygoda z nim nie skończyła się na książkach, choć przeczytałam je po trzy razy, czy filmach. Owszem, miałam przerwę, ale w okresie gimnazjum wróciłam do HP pod postacią fanfiction, którymi to żyłam przez dobry rok, może dwa? Później i ta era się skończyła, ale dzieło J.K. Rowling pozostało w mojej pamięci. Przyznaję się bez bicia, że prawdopodobnie nigdy nie dotarłabym do „Baśni barda Beedle'a”, gdyby nie fakt, że otrzymałam w prezencie anglojęzyczną wersję. Odleżała na półce dobre osiem miesięcy, ale w końcu się spotkałyśmy. Nie wiem, czy jestem tą przygodą zachwycona.
A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochotą, i razem, jak równi sobie, odeszli z tego świata.
J. K. Rowling „Baśnie barda Beedle'a”
Ogólne wrażenie
Książka rzeczywiście składa się z pięciu baśni, jedna z nich opowiada o włochatym sercu czarodzieja, inna o skaczącym kociołku (Ronie Weasley, macham do ciebie), ostatnia zaś dotyczy trzech braci, dobrze znanych wszystkim fanom Pottera. Po każdej części kilka stron zajmuje komentarz Albusa Dumbledore'a, co czyni „Baśnie” bardziej personalnymi i zapewnia czytelnikowi wrażenie, jakby czytał on tę wersję starych opowieści, która trafiła w ręce Złotej Trójcy na kartach powieści. Odczucie to zresztą spotęgowane jest przez dopisek na tytułowej stronie informujący nas, że przekładu dokonała Hermiona Granger. To taki mały smaczek, który wywołał uśmiech na mojej twarzy. Baśniom samym w sobie jednak nie udało się mnie urzec. Nie przeczę, każda z tych historii jest na swój sposób dobra i niesie ze sobą ważny przekaz, poczynając od potrzeby tolerancji, poprzez ukazanie problemu władzy i zachłanności, kończąc na wnioskach dotyczących śmierci, pytanie tylko, czy to wystarcza? Morały są bardziej szczegółowo analizowane w notatkach Dumbledore'a, notatkach wzbogaconych o kilka dodatkowych informacji ze świata czarodziejów. Czy jest to jednak wiedza dotycząca życia w Hogwarcie, jak twierdzi okładka? Mam co do tego wątpliwości. Przyznaję, że pojawia się pewna anegdota dotycząca szkolnego przedstawienia, ale na tym kończy się rola Hogwartu. Garść nowych danych zostaje nam dostarczona, jasne, odnoszą się one jednak do bardziej generalnie pojętego magicznego świata. Dowiadujemy się między innymi, jak owe baśnie ewoluowały na przestrzeni wieków, dlaczego dochodziło w nich do zmian, czy miały jakikolwiek realny wpływ na zachowanie/światopogląd odbiorców. Rowling zadbała też o to, by upewnić czytelnika co do wrodzonej i wielopokoleniowej nienawiści Malfoyów do mugoli:)
Podatność na zranienie jest tak związana z życiem ludzkim jak oddychanie.
J. K. Rowling „Baśnie barda Beedle'a”
Gdybym miała najprościej uzasadnić swoją opinię, to stwierdziłabym, że jestem na „Baśnie” najzwyczajniej za stara. Baśń już z założenia gatunkowego jest opowieścią kierowaną do dziecka, a przynajmniej do młodego czytelnika. Rowling udało się naprawdę genialnie zachować klimat odpowiadający takiej formie. Nie mogę się wypowiedzieć na temat wersji polskiej, ale w angielskiej czuć było składnię charakterystyczną dla starszych form, sama kreacja świata i bohaterów także odpowiadała mojemu wyobrażeniu o opowiastkach na dobranoc dla dzieci. Nie należy bowiem zapominać, że tym właśnie te historie w świecie czarodziejów były, a ja – stety albo niestety – z dobranocek już dawno wyrosłam. Z tego właśnie powodu przedstawione mi baśnie nie przemówiły do mnie tak, jak zrobiłyby to w przypadku młodszego odbiorcy. Nie mogłam pozbyć się myśli, że ktoś próbuje wykładać mi zasady moralne, zwracać uwagę na problemy etyczne, choć to wszystko jest mi już dobrze znane i nie potrzebuję dotyczących tego wykładów. Nie czułam się ani zainteresowana w trakcie lektury, ani szczególnie niecierpliwa, by do niej powrócić. Pomimo niewielkiej objętości czytanie „Baśni” zajęło mi kilka dni (brak czasu dał się we znaki), ale nawet nie ubolewałam zbytnio nad tym stanem rzeczy. Przykrym wydaje mi się jedynie fakt, że ta książka nie zawiera w sobie niczego, co mogłoby w jakiś wyjątkowy sposób zaintrygować czy przyciągnąć uwagę nieco starszego fana. Jestem miłośniczką HP i przyznaję się do tego otwarcie, jednak nawet próby zdystansowania się i przejścia nad kwestią wykraczania poza odpowiednią grupę wiekową spełzły na niczym, bo „Baśnie”, w gruncie rzeczy, niewiele mają do zaoferowania.
Podsumowanie
Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z serią Rowling, jeśli jesteście choć odrobinę młodsi niż ja lub jeśli wasza miłość do przygód czarodziejów wykracza poza zwykłe zamiłowanie – polecam. Jednak wszystkim tym, którzy liczą na porywające urozmaicenie dobrze znanych nam siedmiu tomów, na garść albo dwie nowych informacji i dobrą zabawę... Nie wiem, czy macie tutaj czego szukać. Chyba że jesteście w stanie zdystansować się na tyle, by czerpać z tego, co „Baśnie” sobą przedstawiają. Ja nie potrafiłam. Nie żałuję lektury, nie. Wiem tylko, że więcej z bardem Beedle'em się już nie spotkamy.
Pozostawiam bez oceny, bo nie chcę nią nikogo zniechęcać. Pamiętajcie tylko, by nie mieć zbyt wysokich oczekiwań.
Harry Potter TAG
1. Ulubiona książka?
Zakon Feniksa i Książę Półkrwi. Piątka za Syriusza będącego jedną z pierwszych męskich postaci, którą pokochałam. Szóstka za gęstniejęcy klimat, Ginny Weasley, Dracona Malfoya i świetną ekranizację.
2. Ulubiony film?
Cóż, Książę Półkrwi właśnie. Za każdym razem gdy myślę o Harrym po wypiciu Felix Felicis i jego dialogu ze Slughornem, mam uśmiech na twarzy. Z kolei gdy wracam pamięcią do przebojów Dracona, serce ściska mi się z żalu.
3. Najmniej ulubiona książka?
Chyba Kamień Filozoficzny, ale mówię to bez większego przekonania. Z jednej strony nie przepadam za częściami 1-3, bohaterowie są dla mnie za młodzi, a Draco to jeszcze wredny... drań, niemniej mają też swój urok. Trudny wybór. Postawiłam na Kamień, bo chyba był dla mnie najmniej interesujący. Tylko chyba.
4. Części filmów/książek, na których płakałaś?
Przy książkach nie płaczę, ale na pewno uroniłam kilka łez podczas oglądania śmierci Dumbledore'a.
5. Gdybyś mogła być jednym z bohaterów, kto by to był?
Myślę, że Ginny, bo jej siła i niezależność dobrze pasują do mojego charakteru.
6. Ulubiona postać?
Ależ jestem monotonna... Ginny – jak wyżej. Syriusz – za to, jaką był osobą, jaką miłością obdarzył Harry'ego. I Draco Malfoy, bo fandom pozwolił mi zobaczyć go w innym świetle, wyciągnąć z niego coś więcej niż tylko chamstwo, chorą ambicję i dumę. (I nie, nie mówię o stworzonym przez fanów obrazie Malfoya, który przypomina chodzącego boga i jest najmilszym Ślizgonem na świecie).
7. Jaki byłby Twój patronus?
Ha, zapewne kot. Jestem wielką kociarą.
8. Gdybyś mogła mieć Pelerynę Niewidkę, Kamień Wskrzeczenia lub Czarną Różdżkę, co byś wybrała?
Pelerynę, bo czasem dobrze być w samotności i mieć pewność, że nikt cię nie znajdzie.
9. W jakim byłabyś domu?
Z przydziału własnego i pottermorowskiego – w Slytherinie.
10. Na jakiej pozycji w drużynie quidditcha byś grała?
Nie lubimy się za bardzo ze sportem, ale myślę, że wybrałabym pozycję ścigającego.
11. Którą osobę z obsady chciałabyś poznać?
Emmę Watson, bo wydaje się wspaniałą kobietą, pod różnymi względami.
Ściskam i całuję,
S.
Czytałam te opowieści jeszcze zanim wyszły w tej nowej oprawie. Kiedy będę miała trochę więcej pieniędzy, zdecydowanie kupię je w tym wydaniu, bo a) jest prześliczne, b) książka ta podobała mi się i zdecydowanie chcę przeczytać je jeszcze raz. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja pierwsza klasa! ^^
Pozdrawiam,
Izzy z Heavy Books
Naprawdę cieszę się, że są ludzie, którym te opowieści sprawiają radość :) I tak, zgadzam się, wydanie jest śliczne, choć podobają mi się oba - to niebieskie i czarne.
UsuńA za miłe słowa ślicznie dziękuję! :)
Mi też fandom pozwolił spojrzeć na Draco w zupełnie innym świetle i o ile po lekturze HP go nie lubiłam, tak po fanfickach już owszem :) Moją ulubioną książką jest trójka i piątka za Syriusza. Uwielbiam tą postać :)
OdpowiedzUsuńCo do Baśni, kiedyś być może się do nich dorwę, ale nie czuję jakiegoś parcia, żeby to kupić. Ogólnie wydaje mi się, że takie książeczki to bazowanie na popularności HP i próba zwiększenia zysków.
Bardzo fajnie piszesz, chętnie będę tu zaglądać częściej :)
W przypadku Draco miałam oczywiście tak samo. Fandom jest dla niego zdecydowanie bardziej wyrozumiały niż JKR i dzięki temu ja też :)
UsuńCo do Baśni - uważam dokładnie tak samo. Podobnie myślałam w przypadku "Przeklętego dziecka", wszystkich wydanych podręczników i rynkowych świeżynek w postaci "Historii Hogwartu" (magii?).
Za miłe słowa dziękuję:)
Prawda. Jak już się biorą za wydawanie nowych książek, to niech to będzie pełnoprawna powieść, która coś sobą reprezentuje. Ja na przykład chętnie poczytałabym o Huncwotach, to moje takie skryte marzenie, ale raczej się nie spełni. A tych podręczników i innych pierdół to się tylko mnoży :)
UsuńI myślę, że nie jesteś jedyna, która chciałaby widzieć wykorzystany potencjał Huncwotów. JKR bawi się niestety w kryminały, a traktowane troszkę po macoszemu HP nieco niszczy swój image. Bo o ile nikt nie podważy wartości głównych siedmiu tomów, o tyle wszystkie dodatki prezentują się raczej miernie.
UsuńCo do kryminałów to nie wiem, jakie one prezentują sobą poziom, ale mogę zrozumieć, że chciała spróbować się w czymś innym niż HP i nie chce całe życie pisać jednej serii. Próbowałam jednak czytać kiedyś jej "Trafny wybór" i z miejsca rzuciłam książkę przez nagminne wulgaryzmy.
UsuńJa ani z "Trafnym wyborem", ani z kryminałami styczności nie miałam, ale zarejestrowałam sam fakt ich istnienia. I jasne, ja także rozumiem potrzebę pewnej odmiany, ale dlaczego nie oznaczało to zamknięcia Harry'ego na siedmiu tomach?
UsuńKsiążkę kupiła moja siostra i również była nią zawiedziona. Mi jakoś z nią nie po drodze i chyba całkowicie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Jeśli nie czujesz się szczególnie wciągnięta w HP, to chyba naprawdę nie ma co na siłę próbować.
UsuńPodoba mi się, że połączyłaś tą recenzję z pytaniami na temat świata wykreowanego przez Rowling, bo dzięki temu bardziej Cie poznałam.
OdpowiedzUsuńByć może jestem za stara na "Baśnie Barda Breedlea", ale jako oddana fanka bardzo chciałabym mieć taki egzemplarz w domowej biblioteczce.
Za miłe słowa dziękuję pięknie.
UsuńWięc może warto się zaopatrzyć? A nuż Tobie bardziej przypadnie do gustu niż mnie:)
Nie czytałam, ale raczej po nie sięgnę. W końcu to Rowling i Potter, czego chcieć więcej? Z młodym czarodziejem znamy się mniej więcej od... ośmiu lat, więc po piętnastokrotnym przeczytaniu serii (taaa) i kilkukrotnym obejrzeniu filmów przyszedł czas i na dodatki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piętnaście razy? O kurczę! Podziwiam:) Dla tak zagorzałej fanki Baśnie rzeczywiście mogą być świetnym urozmaiceniem :)
UsuńGdybym miała wybierać najgorszą część HP to wybór padnie na Czarę Ognia. Zarówno książka jak i film. To nie tak, że są jakoś bardzo złe - po prostu na tle innych wydają mi się najsłabsze. Do Baśni się niestety nie odniosę - mam je na półce, ale traktuję bardziej jako gadżet aniżeli książkę, po którą muszę sięgnąć. Być może też stwierdziłabym, że jestem na nią po prostu za stara.
OdpowiedzUsuńCzarę lubię za to, że jest inna pod względem fabularnym:) A z Baśniami... cóż, może jednak kiedyś wasze drogi się skrzyżują.
Usuńmi Baśnie się podobały, chociaż podejrzewam, że wcale nie jestem od Ciebie młodsza :D również zaczęłam czytać Harry'ego mając te naście lat, a dzięki tej książeczce na chwilę wróciłam do tamtego świata. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś, racja, ale to przecież w dużej mierze też kwestia gustu:) Gdybym potrafiła się zdystansować, pewnie by do mnie trafiły, ale niestety się nie udało :(
UsuńA ja tam mam ochotę wyrobić sobie swoje zdanie na temat tej książki. Nie kieruję się więc recenzjami bo są one naprawdę przeróżne... Aż człowiek nie wie co począć :D Dać szansę? Nie dać szansy? Ja tam jednak mimo wszystko wybrałam tą drugą opcję i mam nadzieję, że będę się świetnie bawić przy jej czytaniu :)
OdpowiedzUsuńPs. Dziękuję za odwiedziny na moim blogu i danie mi szansy na odkrycie Twojego :) Będę tutaj zaglądać.
Pozdrawiam serdecznie
* tą pierwszą opcję
UsuńOczywiście, tak jest zawsze najlepiej! Ile ludzi, tyle gustów, więc nie ma przypadku, w którym szansy dać nie warto :) No chyba że książka rzeczywiście brzmi jak totalne dno... Albo i gorzej.
UsuńPrzyznam, że nie czytałam jeszcze żadnego z tych krótkich dodatków do serii o Harrym Potterze, którą swoją drogą uwielbiam, ale na pewno to zrobię. Z baśni też niestety już wyrosłam, więc bardzo prawdopodobne jest to, że te krótkie historie również i do mnie nie do końca przemówią, ale mimo wszystko chcę po nie sięgnąć i się przekonać, jak to faktycznie będzie. Szkoda też, że autorka nie zawarła w tym dodatku więcej informacji na temat życia w Hogwarcie. To na pewno byłoby coś niesamowicie interesującego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! x
Fakt, brakuje większego urozmaicenia w Baśniach, ale żywię nadzieję, że na Tobie choć i same historyjki zrobią wrażenie. A przynajmniej wrażenie lepsze niż w moim przypadku :)
UsuńNie czytałam Pottera, a do Rowling zwyczajnie mnie nie ciągnie. Jednak patrząc, że ostatnim czasem coraz częściej widzę cieniutkie pozycje dla młodszych czytelników, chyba się skuszę, raz kozie śmierć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam // Książki w Piekle ♥
Nie wiem, czy nie czytając serii, będziesz w stanie czerpać z nich radość, ale mimo wszystko nie zniechęcam :)
UsuńW takim razie dobrze, że nie sięgnęłam po tą książkę :). Bardzo fajny Harry Potter tag. Też lubię Emme Watson, ale moją ulubioną postacią była Pomylona Luna, coś mnie w niej urzekło od początku.
OdpowiedzUsuńLunę także lubiłam, za inność, ale pasuje do mojego charakteru mniej niż choćby Ginny.
UsuńPo tym tagu zastanawiam się, czy jestem jedyną osobą, która nie czytała HP :D Najgorsze jest to, że w sumie chciałabym, ale nawet ekranizacje mnie nie wciągnęły i żadnej z części nie obejrzałam w całości, choć w większości przypadków było tak, że to filmy sprawiały, iż sięgałam po książkę. No nie wiem, zobaczymy, co czas przyniesie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunreads.blogspot.com/
Zawsze mnie takie osoby zadziwiają :D Oczywiście nikogo nie oceniam i nie obrażam, całkowicie to rozumiem, jakby nie było HP to jednak specyficzne uniwersum. Zresztą, znam niezainteresowanie twórczością Rowling z autopsji, bo moja mama jest tego żywym przykładem :)
UsuńMoże kiedyś sięgnę po Baśnie, ale raczej nie teraz. Nadal mam cichą nadzieję, że Rowling wyda jakąś książkę z konkretną fabułą a nie kolejny scenariusz, czy też podręczniki. Dla mnie to takie gadżety dla kolekcjonerów.
OdpowiedzUsuńPatrząc na to, co ostatnio dzieje się z serią HP, wolałabym, żeby już nic nie wydawała ;)
UsuńMam wielką ochotę na te Baśnie i mam nadzieję, że niedługo uda mi się po nie sięgnąć. :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodobają, skoro tak chcesz je przeczytać:)
UsuńA ja chyba nigdy nie wyrosnę z czegokolwiek, co jest związane z Harrym. Niedawno spędziłam z tą książką niezwykle przyjemne 1,5 godziny podczas podróży samochodem i byłam baśniani urzeczona. Miłym zaskoczeniem były też komentarze Dumbledore'a po każdej z nich, ponieważ się ich nie spodziewałam. Myślę, że będą to baśnie, które kiedyś przeczytam swoim dzieciom :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS